czwartek, 7 maja 2015

Lin z gruntu dla początkujących



Lin z gruntu dla początkujących

Łowienie linów nie jest w gruncie rzeczy łatwe ale po wypracowaniu sobie kilu technik może się wszystkiego nauczyć. Chciałbym dzisiaj przedstawić kilka podstawowych informacji które mogą się przydać początkującym wędkarzom, którzy nadal mają z tym problem. Pamiętam moje pierwsze próby licznych starć z tą piękną zielono-złotą rybą. Byłem wtedy mało doświadczonym wędkarzem, i próbowałem szukać tych ryb na głębokiej wodzie oddalonej od płycizn i stref przybrzeżnych. Jednak w końcu dotarło do mnie że był to duży błąd, ponieważ czas i praktyka nad wodą uświadomiła mi że te ryby trzymają się całkowicie innej strefy.

A dokładniej chodzi tu o strefę przybrzeżną, która jest bardzo zróżnicowana i porośnięta dużą ilością: trzcin, grążeli oraz szuwar. Jest to nie tylko ich naturalne siedlisko i miejsce schronienia ale także źródło ich pożywienia. Jak każdy wędkarz wie bądź powinien wiedzieć, w okolicach roślinności gromadzą się duże ilości robactwa, które są dla ryb naturalnym pożywianiem. W takich miejscach liny są właśnie częstymi gośćmi, które zachowują się tam mniej płochliwie i ostrożnie. Można to porównać do ludzi np, gdy jesteśmy u siebie w domu czujemy się spokojni i wyluzowani, jednak gdy pojedziemy do nowo poznanego miejsca w którym mamy spędzić noc stajemy się ostrożniejsi i wszystko wykonujemy z dystansem, dopiero po upływie pewnego czasu wszystko wraca do normy. Liny łowie w miejscach gdzie wcześniej odnotowałem brania ,,zielono-złotego prosiaczka", bądź zaobserwowałem charakterystyczne bąble unoszące się przy tafli wody. Moimi ulubionymi linowymi łowiskami są wszelkie starorzecza, odnogi czy płytkie jeziorka z licznymi zatokami i tam właśnie najczęściej szukam tych pięknych ryb.

Niespodziewany przyłów


Teraz przyszedł czas na kilka słów o porze dnia w której najlepiej żerują te ryby. A więc moje doświadczenie i setki godzin spędzonych nad wodą pokazało mi że liny najlepiej łowić o zmroku oraz po zmierzchu. Jednak jest od tego kilka wyjątków, o których miałem okazje się przekonać łowiąc piękne liny w ciągu dnia.
 Do łowienia linów metodą drgającej szczytówki używam dwóch feederów o długości 3,9m i ciężarze wyrzutu (Cw) sięgającym 120 gram. Wiele osób zada sobie pytanie: czemu używam prawie cztero metrowych wędzisk, podczas łowienia na zatoczkach i płytkich starorzeczach, na których inni wędkarze sięgnęli by po quivery? A więc odpowiedz jest następująca: podczas łowienia na przeciwległym brzegu akwenu wśród grążeli, rybę po braniu trzeba jak najszybciej odciągnąć na otwartą wodę i długie wędzisko z dużym zapasem mocy akurat idealnie się do tego nadaje. Wielu wędkarzy w takiej sytuacji użyła by lekkiego pikerka, który nie spełniał by w stu procentach swoich zadań. Drugą ważną rzeczą która nakłania mnie do użycia dłuższego i mocniejszych wędziska jest miejsce podbierania ryby, które na moich łowiskach jest bardzo porośnięte roślinnością podwodną. Dlatego manewry trzy metrowym kijem nie były by zbytnio komfortowe, a dzięki długiemu feederowi mamy większe możliwości manewru podczas holu kilku kilowego lina bądź karpia (który trafia się często jako przyłów podczas łowienia ,,zielonych dzikusów"). Zestaw jakim się posługuje nie wyróżnia się niczym szczególnym, jest to typowy zestaw gruntowy z rurką antysplątaniową. Jako żyłkę główną używam żyłki o średnicy 0,25 mm na której zamocowana jest wcześniej wspomniana rurka antysplontaniowa .Kolor rurki staram się dobierać do naturalnego koloru dna.
Kolejnym elementem zestawu jest krętlik który jest ważnym elementem. Trzeba pamiętać o jego zabezpieczeniu gumowym stoperem od strony rurki antysplontaniowej, po to aby nasza żyłka nie była narażona na przetarcie (wiele osób to pomija co często prowadzi do zerwania zestawu i utraty holowanej ryby). Do rurki antysplontanowej zaczepiam koszyczek zanętowy lub ciężarek ołowiowy. Koszyki jakich używam, występują w gramaturze od 10 do 30g, wszystko zależy od danego łowiska i miejscówki. Na łowiskach z dużą ilością mułu często sięgam po koszyk bez dociążenia, po to aby nie zanurzał się w mule. Ołowiowych ciężarków w kształcie oliwki używam podczas łowienia bliżej brzegu gdzie całą zanętę mogę podać punktowa przy pomocy procy. Również podczas łowienia bliżej brzegu gdy mój zasięg procy zahacza o łowisko często stosuje wagglery tonące o gramaturze najczęściej sięgającej 30g. Podczas połowów nocnych linów metodą drgającej szczytówki nie zbędne jest użycie specjalnych świetlików bez których nie wyobrażam sobie nocnego łowienia. Świetliki trzeba zamontować na końcowej części wędziska za pomocą specjalnego łączka.


Mini biwak na nocną wyprawę


Jako żyłkę przyponową stosuje żyłki o średnicy 0,16mm oraz w ostateczności 0,18mm (Grubsze średnice stosuje w tedy gdy jako przyłowu spodziewam się karpi, bądź gdy podczas łowienia linów wędkuje w dużych zaroślach i muszę przeprowadzić siłowy hol). Mój przypon linowy ma minimum 50cm długości i dochodzi nawet do jednego metra.
Haczyk jaki stosuje zależą od rodzaju przynęty, nie będę wypisywał konkretnych numerów ponieważ każda firma ma inną rozmiarówkę.

Skutecznych przynęt na lina jest całe mnóstwo jednak najlepsze moim zdaniem są:
-całe rosówki jak i ich części,
- gnojaczki,
- białe robaki,
-kukurydza,
- groch itp.
Często dobrym rozwiązaniem jest wykonywanie tzw. kanapek z różnego rodzaju przynęt. Możemy np. skomponować ją z gnojaków połączonych z kukurydzą itp. ( tu trzeba ukazać swoją kreatywność). Podczas zasiadki na liny możemy trafić na bardzo przyjemne przyłowy w postaci ładnego leszcza, karpia czy pięknie ubarwionej wzdręgi bądź grubej płoci. W tamtym roku na linowej zasiadce nagle zauważyłem energiczne branie na jednym z moich feederów co oczywiście zakończyło się prawidłowym zacięciem i holem ryby. Na początku nie wiedziałem co mam na haczyku jednak gdy doholowałem rybę bliżej brzegu moim oczom ukazał się piękny węgorz który skusił się na kilka małych gnojaków. I właśnie za te niespodzianki i brak monotonia my wędkarze kochamy wędkarstwo które jest naszą pasją.

Jeśli chcemy zapolować na większe ryby to przynęta musi być selektywna, ponieważ drobne ryby nie dały by nam spokoju (jednak trzeba pamiętać że od każdej reguły jest jakieś ustępstwo), 


Ulubione siedlisko lina
Co do zanęt to mamy dwie możliwości, pierwsza z nich to użycie gotowej mieszanki o zapachach słodkich (największym hitem ostatnich sezonów okazał się marcepan i banan.). Kolor zanęt staram dobierać się do rodzaju dna. Na zarośnięte łowiska pokryte zieloną łąką stosuje kolorystyki zielone co przynosi bardzo dobre efekty. Jestem zdania że każdą zanętę powinno dobierać się do koloru dna, ponieważ ryby widząc niestandardowe kolory są bardziej ostrożne i płochliwe. Mieszankę wzbogacam ziarnami mocno pracującymi, jakimś atraktorem z bioenzymami oraz grubszą frakcją taką jak:
-ciemne pieczywko leszczowe firmy traper ( które dobrze sprawdza się przy połowie linów)
-garść mikro pelletu, rybnego, po to aby przełamać smak
-trochę kukurydz bądź ewentualnie groch ( zależ na co łowie, ogólnie mam zasadę że to co na haku to w zanęcie)
- konopie prażone, słonecznik prażony (po to aby zwiększyć prace mieszanki)
- konopie gotowane
-pinka
-białe robaki
-cięte gnojaki i rosówki

Druga opcja nęcenia to długo okresowe zanęcanie grubą frakcją. Do tego sposobu doskonale nadają się makarony wszelkich kształtów: muszelki, świderki, gwiazdki czy kolanka. Gdy łowisko nęcimy pierwszy raz, makaron powinien być miękki oraz uatrakcyjniony atraktorami i dipami. Gdy po jakimś czasie nęcenia do łowiska wejdą duże liny i leszcze makaron trzeba przygotowywać inaczej. Jedną połowę porcji makaronu gotujemy na twardo a drugą część na bardzo miękko musi być po prostu rozgotowany. Po jakimś czasie w nasze łowisko będą wchodzić ładne liny i leszcze które są przyzwyczajone do szukania pokarmu w mule. Twardy makaron zjedzą szybko, a potem będą wypłukiwać z mułu rozgotowane drobiny. To zajęcie zatrzymuje je w łowisku na dłużej. Nęcenie samym makaronem jest dość kłopotliwe. Jest on bowiem lekki i ręką daleko się go nie rzuci. Je sam rzadko stosuje nęcenie samym makaronem ale mam kilka wakacyjnych łowisk gdzie to praktykuje, ale wykonuje to tylko z łódki. Żeby drobiny makaronu nie tworzyły w toni zbyt dużej smugi (wabiącej drobnice), powinno się je lepić w kule. Mieszankę makaronu powinno się wzbogacać gotowanymi ziarnami : grochu, kukurydzy, łubinu, pszenicy, konopi. Dobrą i selektywną zanętą są również ziemniaki, których nie stosuje się na początku nęcenia. Istnieje bowiem ryzyko że jeżeli w ciągu trzech dni kiedy woda ma +19 stopni Celsjusza ziemniaki nie zostaną zjedzone i będą się psuć w wodzie. Dopiero gdy do miejsca nęcenia wejdą duże ryby to możemy dodać ziemniaki do zanęty. Ziemniaki po ugotowaniu wydzielają przyjemny zapach dla ryb i skutecznie je wabią. Trzeba pamiętać że tak przeprowadzenie ma tylko sens jeśli będziemy je przeprowadzać regularnie przez długi okres. Podawanie takiej mieszanki godzine przed łowieniem nie jest w żadnym stopniu uzasadnione.











Pozdrawiam 
Filip Podsiadły

8 komentarzy:

  1. Fajny poradnik :) Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Liny Piękne ryby :) Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe trzeba kiedyś wypróbować ten sposób na linka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi najlepiej na linka sprawdzają się robaczki gnojaczki ;-) A w dodatku lubi też piękny okoń uderzyć.

    OdpowiedzUsuń